wtorek, 8 kwietnia 2014

                                         Informacja


Wiecie co ? Nie ma sensu ,żebym pisała ten blog dla samej siebie. Czemu to stwierdzam ? Ponieważ przy ostatnim rozdziale jaki dodałam były tylko 3 komentarze! Żałosne, wiem ,że jest was więcej. W jaki sposób? W taki ,że dziś weszłam na tabele wyświetleń i przez cały tydzień doszło 103 wyświetlenia. Moje wyjświetlania są wyłączone dlatego widzę tylko i wyłącznie wasze. Miałam zamiar dziś dodać rozdział. Pisalam go podczas testu na matmie na kartkach i chciałam go dziś dodać ale nic z tego chyba nie wyjdzie. Jeśli pod tym postem będzie mnim. 10 komentarzy dodam go dziś jeśli nie kończę pisać tego bloga dziękuję. x.

wtorek, 25 marca 2014

  Rozdział 3.

 

Zamurowało mnie przede mną stał nie kto inny jak Justin. Tak Justin. Ale czego on tu chciał ? To co zobaczyłam przeraziło mnie, przecież on krwawił ! I dlaczego przyszedł do mnie? Ja go nie znam nic o nim nie wiem a on tu przychodzi krwawiący? No nic przecież nie mogłam go teraz wygonić. Nie rannego.
- Jezu. Justin ty krwawisz! - Krzyknęłam szeptem.On tylko się słabo uśmiechnął i skiną głową.
- Wejdź ale po cichu, idź na górę.

Justin's POV
Przyszedłem do niej ,tylko ona wygląda na tolerancyjną której można zaufać i liczyć na pomoc bez zbędnego wypominania. Brałem udział w bójce ulicznej. Ja grałem czysto ale Tyson on zawsze coś odwali. Zważając na to ,że przegrywał dźgnął mnie nożem w lewy bok. Straciłem już dość dużo krwi. Ale przyszedłem aż tutaj do niej ponieważ chciałem lepiej ją poznać. Stałem pod drzwiami dość krótko po chwili otworzyła mi zdezorientowana dziewczyna lecz gdy tylko zobaczyła moją rękę całą we krwi jej wyraz twarzy zmienił się na przerażony.
- Jezu Justin ty krwawisz! - Krzyknęła szeptem na co skinąłem posyłając jej słaby uśmiech ponieważ nie było mi do śmiechu. - Wejdź ale po cichu, idź na górę. -Poleciła. Ale czemu po cichu ? Przechodziłem przez salon kierując się na schody gdy zobaczyłem kobietę myślę ,że to mama Kim leżała opuchnięta na twarzy od płaczu i worami pod oczami w stercie chusteczek i pociętych zdjęć. Nie był to miły widok, więc przyśpieszyłem kroku i zatrzymałem się przed 3 parach drzwi nie wiedząc które otworzyć.

Kimberley's POV
Zamknęłam drzwi wejściowe i ruszyłam za Justinem na górę. Gdy byłam już na górze ujrzałam Justina który nie wyglądał najlepiej, stał na środku holu nie wiedząc które drzwi otworzyć. Spojrzał w moją stronę a ja ruchem ręki wskazałam środkowe. Otworzył delikatnie puszczając mnie przodem. Cóż za dżentelmen.
- Chodź do łazienki, mam tam apteczkę. - Posłałam mu ciepły uśmiech Justin ruszył za mną nie odzywając się ani słowem. Przyznam nie wygląda na takiego jak się zachowuje. Oczywiście w dobrym znaczeniu tego słowa. Usiadł na białej szafeczce na ręczniki i inne tym podobne.
Wyjęłam apteczkę i podeszłam do chłopaka, nalałam gazy na wacik i rozkazałam by chłopak podwinął troszkę bluzkę, lecz on wolał zdjąć ją całkowicie. Nie protestowałam miał ciało jak jakiś grecki bóg. Cudownie wyrzeźbiony brzuch i dobrze rozbudowaną klatkę piersiową. Lepszego ciała w życiu nie widziałam!
- Czemu przyszedłeś właśnie do mnie? To znaczy, chodzi o to ,że w ogóle się nie znamy i..- Skończyłam pytanie bo właśnie zdałam sobie sprawę z tego jak idiotyczne ono było.Ale w końcu musiałam to wiedzieć.
Justin miał spuszczoną głowę. Strasznie mi go było szkoda, to tak jakby patrzeć na cierpiącego szczeniaczka to okropne. - Może trochę za szczypać. - Powiedziałam spokojnym głosem. Przyłożyłam gazę do rany chłopaka i przemyłam nią ją. Justin syknął z bólu.
- Przepraszam staram się robić to delikatnie. - Powiedziałam zawstydzona.
- Nic nie szkodzi miewałem gorsze rany i przechodziłem przez gorsze rzeczy. - Posmutniałam. Czemu? Sama nie wiem szkoda mi się go zrobiło, wygląda jakby dużo w życiu przeszedł i szkoda mi go strasznie.
- Wracając do twojego pierwszego pytanie. Uznałem ,że tylko ty nie będziesz robiła mi wyrzutów i nie będziesz mi wypominała ,że to do ciebie zwróciłem się o pomoc.
- Skąd możesz to wiedzieć ?
- Widzę ,że jesteś inna. Miła, spokojna, grzeczna, nie odmówisz rannemu przystojniakowi - Zaśmiał się ja razem, z nim.
- Czyli ,że jestem przewidywalna ?
- Nie, jesteś bardzo wyjątkowa. - Uśmiech pojawił się na jego ustach szczery uśmiech.
Przerwał nam dźwięk nowego SMS'a którego otrzymałam. - Przepraszam.
- Przepraszasz mnie za to ,że dostałaś SMS'a ? - Zaśmiał się - Odczytaj to spokojnie.
To też postanowiłam zrobić.

Od: Nieznany.

W końcu cię znalazłam kochana długo czekałaś na mój powrót ? Spokojnie już ja się tobą zajmę. A co to za przystojniak jest u ciebie ? Co u taty haha to dopiero początek ja jeszcze nie zaczęłam zabawy.
A.O xo!

-Nie mogę w to uwierzyć ! Strach przerażenie wszystko na raz.
- Mogę poprosić plaster ? - Zapytał Justin. - Bo zaraz się wykrwawię. - Otrząsnęłam się i dokończyłam opatrzać ranę chłopaka. Wyszliśmy z łazienki. Justin ostrożnie podszedł do mojego łóżka i usiadł na nim wygodnie. - Teraz proszę powiedz co cie tak przeraziło w łazience. - Zatkało mnie. Mam mu powiedzieć? Może by mi ulżyło? Na pewno. - No więc to zaczęło się ....

**

Opowiedziałam mu całą historie kończąc na pokazaniu mu wiadomości. Widziałam przejęcie na jego twarzy. Martwił się o mnie? Może nie należy oceniać książki po okładce. Siedzieliśmy rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Spojrzałam na zegarek. - Wow to już 00:12 Trochę się zasiedzieliśmy. - Posłałam mu niezręczny uśmiech.
- To chyba czas się zbierać. - Powiedział wstając.
- Emm.. Czy byś mógł zostać ze mną na noc ? - Zapytałam niepewnie przegryzając wargę. Strasznie się bałam byłam przerażona co może zrobić mi Amy.
- Hmm.. Tak jasne dlaczego nie? - posłał mi ciepły uśmiech - Nigdy bym nie pomyślał ,że jesteś na tyle odważna by zapytać o takie ,rzeczy. 
- Jestem strasznie przerażona tą wiadomością. Boję się ,że ze mną stanie się to samo co z Kendall. Ja nie chce tego! Tak strasznie się jej boje, dlaczego ja ?! - Zaczęłam szlochać i trzęść się w panice. - Dlaczego wybrała właśnie mnie ?
Justin podszedł szybko do mnie mono do siebie przytulając.
-Ććć... nie pozwolę jej zbliżyć się do ciebie. - szepnął mi do ucha tuląc mnie nadal mocno.
- Dziękuję ,że zgodziłeś się zostać. - Posłałam mu uśmiech. On otarła mi łzy i położyliśmy się spać.
Byłam skrępowana spać z obcym chłopakiem ale bałam się zasnąć dziś sama. Wtuliłam się w klatkę Justina a on obiął mocno moją talię przyciskając do siebie. Usnęłam w ramionach Justina. W nocy obudził mnie stukot obcasów. Przestraszona szturchnęłam Justina A on spojrzał na mnie zdezorientowany. Podniosłam lekko powieki i zaparło mi dech w piersiach. Ona tam stała !

NO MAMY KOLEJNY ROZDZIAŁA LICZĘ NA WASZE KOMENTARZE ! Nowy rozdział powinien pojawić się w ten weekend ! Długo nie dodawałam rozdziałów ale postanowiłam to nadrobić!


  

 Rozdział 2.

WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM !

Po wstaniu z łóżka i odbyciu porannej toalety założyłam na siebie wcześniej przygotowany strój i zbiegłam na dół. Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi na klucz ponieważ rodzice od rana siedzieli w pracy. Wyszłam pobiegać.

**
Po powrocie do domu zastałam mamę która siedziała w salonie ze spuszczoną głową.
- Mamo? Stało się coś?- Kobieta poniosła lekko głowę po czym otarła oczy od łez. - Nie kochanie, to nic takiego.
Podeszłam do niej bliżej i przykucnęłam. - Przecież widzę ,że coś się stało. - Usiadłam obok mojej rodzicielki i przytuliłam ją mocno. - Proszę mamo powiedź mi.
Zastanawiając się chwilkę podniosła głowę i wybuchła jeszcze większym płaczem, próbując wypowiedzieć.
- T..tw..twój  tata  o..on.
- Spokojnie mamo powoli. - Starałam się uspokoić kobietę. - No bo tw..twój tata on..on mnie zdradził.
Zatkało mnie kompletnie. Mój tata zdradził moją mamę ? Mieszkamy tu dopiero drugi dzień a on już ją zdradził ?Jezu jak on mógł?! Z kim? - Mamo to jest pewne ? - Zapytałam w kompletnym szoku.
- Tak kochanie ja go jeszcze z nią widziałam. - Szlochała. - Z kim ? Z kim on był ? - Zapytałam. Wrzałam tylko przekroczy próg drzwi a już będzie żałował ,tej wyprowadzki.
- Z tą małolatą. Ona zniszczyła nam życie to przez nią moje małżeństwo się rozpadło ! To ona rozbiła nam rodzinę! - Moja mama była tak zła ,że aż się trzęsła była cała czerwona ,jej wzrok mógł zabić.
- O kogo chodzi mamo? - Zapytałam zdezorientowana. I o kim ona do cholery mówiła ? Gówniara?
- Amy czy jak jej tam! mieszka dwie lub trzy ulice dalej od nas. Przeprowadziła się za nami ona z tobą się kiedyś zadawała byłyście tylko znajomymi. Za co ona to zrobiła co my jej zrobiliśmy?!
CHWILA! Chwila ! Amy? Amy Olson? Przecież ją zamknęli w szpitalu psychiatrycznym. O ile dobrze pamiętam jakiś rok przed naszą wyprowadzką. Miała taką ,rzadką chorobę. Znajdywała sobie ofiarę najczęściej to były ładne dziewczyny z bogatych rodzin którym wszystko się udawało. Robiła wszystko ,żeby to straciły robiła co w jej mocy ,żeby one cierpiały. Jak to możliwe ,że ona wróciła ?Ona była i myślę ,że nadal jest nieobliczalna!
Potrafiła zabić. Mściła się latami nad jedną dziewczyną. W końcu tamta nie wytrzymała i popełniła samobójstwo. Za co się mściła? Za to ,że miała kochającą się rodzinę była bogata miała świetnego chłopaka którego każda dziewczyna jej zazdrościła.
- Mamo przecież ona powinna być w szpitalu psychiatrycznym. - Zwróciłam się do rodzicielki.
Kobieta spojrzała na mnie zdezorientowanym wzrokiem. Jakby nie wiedziała o co chodzi.
- To jest Amy Olson! Ta która doprowadziła do samobójstwa Kendall.
- Jezu czego ona od nas chce ?! - Moja mama była załamana. Nie mogłam jej uspokoić.

                                                         2 DNI PÓŹNIEJ .


Nie wiedziałam co mam robić mama siedziała dniami w salonie cały czas płacząc. Tata przyjechał wczoraj po swoje ciuchy. Była awantura wczoraj ,to znaczy ja darłam się na ojca jak mógł tak zranić mamę ale uspokoiłam się widząc ,że on naprawdę tego nie chciał. Przez te całe dwa dni moja głowa była wypełniona Amy! Cholernie się zaczęłam bać, boję się ,że ona chce się mnie pozbyć. Ale dlaczego ja ? Nie mam cudownego chłopaka. Nie jestem ładna , nie jestem bogata ,choć nie jestem też przeciętna ponieważ moi rodzice bardzo dobrze zarabiają. Moje myśli przerwał dzwonek do drzwi. Zbiegłam szybko na dół. Moja mama spała nie chciałam jej budzić miała gigantyczne wory pod oczami ,nie dziwię się to pierwszy raz od dwóch dni kiedy zmrużyła oko. Podeszłam do drzwi wejściowych i najciszej jak umiałam odkluczyłam i otworzyłam drzwi.
Zamurowało mnie przede mną stał nie kto inny jak Justin. Tak Justin. Ale czego on tu chciał ? To co zobaczyłam przeraziło mnie przecież on...

WAŻNA NOTKA!
Okey jest nowy rozdział wiem długo nie dodawałam ale nie miałam pomysłu na rozdział ! Mało komentarzy :( Szkoda ,że nie stać was na nic innego oprócz "super czekam nn" To mnie nie dopinguje moglibyście postarać się na prawdziwy komentarz ! 

 JEŚLI POD TYM ROZDZIAŁEM NIE BĘDZIE 10 KOMENTARZY NIE NAPISZĘ NASTĘPNEGO JEŚLI BĘDZIE POWYŻEJ 10 JESZCZE DZIŚ POJAWI SIĘ 3 ROZDZIAŁ !!



wtorek, 21 stycznia 2014

    Rozdział 1. -" Nie! Ja nie pale" -



Usłyszałam jakieś hałasy za oknem więc podeszłam do niego i otworzyłam je a następnie lekko się wychyliłam. Ujrzałam dwóch chłopaków jeden był ciemno skóry a drugi jasno skóry a z nimi dwie ciemnoskóre dziewczyny. Oni chyba palili marihuanę. Tak to na pewno była marihuana słysząc ich śmiechy. Jeden z tych chłopaków w szczególności przykuł moją uwagę nie powiem ,że wyglądał na miłego ale za to wyglądał cholernie seksownie. "Cholera Kim przestań jesteś tu nawet nie pół dnia a już jesteś jakaś dziwna!" Głos w mojej głowie nagle ucichł kiedy jasnoskóry spojrzał w moją stronę stałam tam i gapiłam się na niego jak idiotka, dopiero po chwili się otrząsnęłam a chłopak zaśmiał się i pokręcił lekko głową. Jak najszybciej umiałam zamknęłam okno i zasłoniłam roletę. Serce waliło mi jak młotem "Co się z tobą dzieje Kimy ?!" Głos w mojej głowie nie dawał mi spokoju. Ten chłopak ma coś w sobie. "Znowu zaczynasz ?!" To już mnie powoli zaczyna wkurzać.
Rozmyślałam tak nad tym chwilę, do pułki głos mojej mamy mnie nie wyrwał z zamyśleń.
- Kochanie idź do sklepu tu na końcu uliczki jest taki mały supermarket.- Poprosiła mnie moja rodzicielka.
- Dobrze już idę- Odpowiedziałam. Zrobiłam szybkiego niechlujnego koczka, ubrałam swoje Jordany i zeszłam na dół. Mama wręczyła mi pieniądze i listę zakupów które miałam zrobić. Założyłam zwykłą szara bluzę z kapturem i wyszłam z domu.
Na moje nieszczęście cała ta grupka którą widziałam przez okno stała mi na drodze, czyli ,że jeden z nich mieszkał dom obok, no nie źle a myślałam ,że to spokojna dzielnica. Już miałam przejść nie zauważona  kiedy jedna z dziewczyn stanęła mi na drodze.
- Ohh... Więc ty jesteś ta nowa ?- Zaczęła. Wo to wieści tak szybko się roznoszą ?
- T-tak - Odpowiedziałam i spuściłam wzrok na swoje buty.
- Fajnie ja jestem Sameera - Podała mi rękę chichocząc. O dziwo, mimo iż wyglądała na z jaraną to zachowywała się w miarę normalnie. Pewnie już przywykła do takiego stanu.
- J-ja jestem Kimberley ale wole Kim- Odpowiedziałam i uścisnęłam jej dłoń. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i spojrzała na resztę.
- To jest Tyler - Pokazała na wysokiego czarnoskórego chłopaka który nie wyglądał jakby palił ale zdradzał go joint w ręku. Chłopak podszedł podał mi rękę i uśmiechnął się. - To Justin- Powiedziała i wskazała chłopaka któremu przyglądałam się przez okno, ten nie spuszczał ze mnie wzroku w końcu podszedł i podał mi dłoń - Hej Kim - Uśmiechnął się do mnie co z chęcią odwzajemniłam - A to jest Rita- Wskazała na dziewczynę średniego wzrostu, widać ,że tleniona blond, myślałam ,że podejdzie i się przywita ale ta tylko stała i patrzyła na mnie wrogim spojrzeniem. Okey rozumiem ,że z nią się raczej nie polubię.
- Chcesz zapalić - Zapytała się Sameera. Ha ,że co ja i palenie ?! Mama miała racje to nie był dobry pomysł się tu przeprowadzać.
- Nie! Ja nie pale- Posłałam jej słaby uśmiech.
- Ooo widzę ,że mamy tu aniołka- Uśmiechnął się Justin. - No chociaż spróbuj.- Namawiał mnie.
- Nie ja nie mogę rodzice są w domu. - Próbowałam się jakoś bronić ale te wymówki ich chyba nie przekonały bo wszyscy się uśmiechnęli i wymienili między sobą tajemnicze spojrzenia.
- Wiecie co ja już muszę iść, miałam iść do sklepy więc do zobaczenia.- Posłałam im lekki uśmiech i ruszyłam w stronę sklepu.
Gdy byłam już w sklepie poszłam po ostatni produkt którego brakowało w moim koszyku, to były napoje które znajdowały się na dziale tuż obok działu z alkoholem. Na dworze robiło się już szarawo a ja właśnie szłam do kasy kiedy nagle ktoś na mnie wpadł.
 -Przepraszam się mówi- Mruknęłam kiedy podnosiłam produkty które wypadły mi z koszyka poprzez uderzenie.
- Kochanie ja nie przepraszam - Usłyszałam męski niski głos. Podniosłam wzrok i ujrzałam wysokiego czarnoskórego chłopaka w wieloma pierścionkami  i złotymi zębami. Który uśmiechał się do mnie szarmancko. - Nowa ?- Zapytał nadal uśmiechając się w ten sposób. 
- T-tak - Odpowiedziałam nie pewnie nie wygląda na chłopaka który chce się zaprzyjaźnić.
- Jestem Tyson a ty ?
- Kimberley 
- Hmm ładnie. Pierwszy raz spotyka tu kogoś o takim imieniu, skąd przyjechałaś ?- Zapytał wpatrując się mi w oczy. Odwróciłam wzrok i spojrzałam na swoje buty.
- Z Miami.- Odpowiedziałam jak najszybciej, chciałam już zakończyć tą bez sensową rozmowę  na całe szczęście miałam blisko domu. -Wiesz ja już muszę iść. - Wywinęłam się szybko i wyminęłam go chcąc podejść do kasy. Po zapłaceniu za zakupy wyszłam ze sklepu i ruszyłam w kierunku domu na szczęście już ich nie było, weszłam do domu zdjęłam buty i bluzę i poszłam do kuchni odłożyć zakupy.
-Myślę ,że kupiłam wszystko co było na liście.- Uśmiechnęłam się do mamy.
-Tak, jest wszystko- Odwzajemniła gest. Wyciągając produkty z torby.





Okey 1 rozdział już jest podoba się ? Pisz w komentarzu :)) 

CZYTASZ ? = KOMENTUJESZ :D

 

piątek, 3 stycznia 2014

    Prolog.

 

Kimy' POV

  - Kimy wstawaj! Wyjeżdżamy!- Krzyk mamy dobiegał z dołu. Ale nic sobie z tego nie robiłam, przewróciłam się na drugi bok i poszłam dalej spać. Nie miałam ochoty wstawać, nie miałam ochoty wyjeżdżać. Tu się wychowałam, tu mam przyjaciół, tu mam rodzinę, ale przez awans taty musieliśmy opuścić cudowne Miami i przeprowadzić się do wiecznie zatłoczonego New Yorku . Nie mam bladego pojęcia co ja tam będę robiła bez moich przyjaciół. Ale najgorsze jest to ,że przeprowadzamy się do najbardziej niebezpiecznej części tego miasta. Mama z początku była przeciwna naszej przeprowadzki ze względu na mnie ,że w padnę w złe towarzystwo zacznę mieć kontakt z używkami. Nie dziwię jej się w końcu to najgorsza dzielnica New Yorku. Przyznaję ,że sama się bałam tej przeprowadzki. Z zamyśleń wyrwał mnie męski głos bardzo dobrze mi znany, głos mojego taty.
- Księżniczko wstawaj musimy już wyjeżdżać- Powiedział łagodnym tonem głosu. Przetarłam leniwie zaspanie oczy i powoli przeniosłam się do pozycji siedzącej. - Szybko się przyszykuj mama i ja czekamy już na dole, sprawdź czy niczego nie zapomniałaś - Posłał mi pocieszający uśmiech i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi. Wstałam i powolnym krokiem doszłam do torby w której miałam przyszykowane ciuchy na dziś. Weszłam do łazienki od razu kierując się pod prysznic opłukałam dokładnie moje ciało i wyszłam zawijając się w ręcznik. Wysuszyłam ciało ręcznikiem i ubrałam wcześniej przygotowany zestaw. Na całe szczęście było lato i były wakacje więc szkołą nie musiałam się przejmować. Ubrana i uczesana zbiegłam na dół, przed wyjściem spojrzałam na zegarek który wskazywał 10:12 wyszłam z domu i podeszłam do taxi przy której stali rodzice pakujący bagaże. Mieliśmy dojechać nią do lotniska z którego samolotem dolecimy do NY.

**

Po około 5 godzinach lotu byliśmy na lotnisku w NY. Z tam tond bezpośrednio kierowaliśmy się do nowego mieszkania, co zajęło nam kolejne 40 minut. Aż w końcu dojechaliśmy na miejsce. Troszkę się myliłam co do tego miejsca, myślałam ,że skoro jest to najbardziej niebezpieczna dzielnica NY to będzie tu brud, odrażające budynki mieszkalne i pełno gangsterów kręcących się po ulicach, ale najwidoczniej się myliłam. Mieszkanie które wybrali moi rodzice nie było aż takie złe sama okolica nie była taka zła, muszę przyznać ,że mi się tu nawet spodobało, dom nie był tak duży jak n Miami ale też nie należał do małych jednym słowem był idealny.

Justin's POV

- Justy słyszałeś o tym że jakaś nowa suka się tu ma wprowadzić ?- Zapytała swoim piskliwym głosem Rita.
- Nie- Zmarszczyłem brwi dając tym samym sygnał aby kontynuowała. -No podobno ma dzianych starych jakaś dziwka z Miami podobno biała- tak ja prosiłem tak kontynuowała. Biała ? Suka z Miami ?Dziana ?
Hmm.. jak by się tak zastanowić to pewnie nikogo tu nie zna a skoro biała to raczej będzie jej ciężko się tu z kimś zapoznać. - A gdzie ma się wprowadzić ?- Spytałem ciekawy. - Dom obok twojego.- Powiedziała z pogardą. Ooo to będzie łatwiejsze niż myślałem. A no faktycznie miała się tam wprowadzić jakaś nowa rodzina z innego stanu, mama mi o tym coś wspominała.
-Ale chyba nie muszę czuć się zazdrosna co Justy ?- Ja pierdole jak ta dziewczyna mnie wkurza ale jest dobra w łóżku więc na razie ją zostawię.

Kimy' POV

Kiedy rozpakowałam już wszystkie rzeczy w pokoju spojrzałam na zegarek który wskazywał 20:17 ale jeszcze było jasno. Usłyszałam jakieś hałasy za oknem więc podeszłam do niego i otworzyłam ja a następnie lekko się wychyliłam. Ujrzałam dwóch chłopaków jeden był ciemno skóry a drugi jasno skóry a z nimi dwie ciemnoskóre dziewczyny. Oni chyba palili marihuanę.

Okey mamy prolog i jak wa się podoba ? Czekam na wasze komentarze :))

Czytasz ? = Komentujesz :))


      Postacie.


       Główni bohaterowie:
      
       Kimberley Reed - 17 lat.
     
        Justin Bieber - 19 lat.
                   
      
      Pozostali: 

         Tyler - 19 lat.
              
               Sameera - 19 lat.
 

            
                Rita - 19 lat.  
                                        
                  Tyson - 20 lat.  
                                                 
                 Chris - 18 lat 
                  Kelsey - 17 lat.
                 Amy - 17 lat.
                                       


          Zapraszam do czytania mojego bloga :)